Recenzje

Annie Leibovitz: Życie w obiektywie

Annie Leibovitz: Życie w obiektywie

Współczesny świat pokochał operowanie ikonami. Coraz więcej otaczających nas przedmiotów, zjawisk, wydarzeń, ale i ludzi, ma swój własny, indywidualny symbol. Niekiedy zdarza się również, że to właśnie sami ludzie stają się pewnego rodzaju emblematami, rozpoznawalnymi znakami, nawet nie to, że reprezentantami jakiejś sprawy, co raczej wzorcami do naśladowania, czy ideałami, za którymi się podąża, a które zwykle są trudne do osiągnięcia… Ikony owiane nie tylko sławą, ale i nierzadko legendą. Kimś takim, w świecie fotografii, jest właśnie Anna-Lou „Annie” Leibovitz.

Annie Leibovitz Life Through a Lens

Źródło: youtube.com/warnervod

“Annie Leibovitz: Życie w obiektywie” to biografia, która udowadnia, że nie tylko za nieruchomymi fotografiami stoją pewne określone i jakże żywe historie. One stoją również za ich twórcami, za ludźmi, którzy znajdują po drugiej stronie aparatu – za fotografami. Nie inaczej jest z tą, jakże przecież skromną Amerykanką, której przygoda z obiektywem zaczęła się dość niewinnie, a nawet wręcz przypadkowo. Jednak już nieprzypadkowo jej talent został szybko wychwycony i wykorzystany przez magazyn “Rolling Stone”. Głębia zdjęć o idealnych ujęciach, oryginalność i przede wszystkim pewnego rodzaju naturalność sprawiły, że Annie i jej niepowtarzalny styl stały się czymś rozpoznawalnym, wręcz jej znakiem firmowym. Lecz, jak to w życiu bywa, wówczas pojawiły się pierwsze schody…

 Annie Leibovitz

Źródło: youtube.com/warnervod

Silna fascynacja życiem innych ludzi, co też w pewnym sensie pomagało jej w uzyskaniu tej jakże pożądanej naturalności na wykonywanych fotografiach, stała się także pewnego rodzaju wejściem na ścieżkę zguby dla Annie. Jak sama to nazwała: “życia innych wydały się jej tak fascynujące i pełne przygód, że zapomniała zbudować własne”. Zaczęły się pierwsze schody, pierwszy kontakt z narkotykami, śmiertelna choroba przyjaciółki… Jednak obok tego wciąż rósł jej talent i coraz większe zamiłowanie do fotografii. Wręcz pasja, którą można podsumować słowami artystki: “chciałabym zrobić zdjęcia w dniu własnej śmierci”.

Fot. Annie Leibovitz, Źródło: youtube.com/warnervod

Ten film to swego rodzaju odwrócenie ról. Jest to obejrzenie przez szkło obiektywu pewnego wąskiego świata kogoś, kto zwykle świat ogląda przez własny obiektyw. Tym razem jest inaczej i te osobiste, niezmiernie wymowne fotografie Annie Leibovitz zostały przeobrażone w osobisty i wymowny film, o tym co formowało, o tym co tworzyło, o tym co miało największy wpływ na kształtowanie się tej ikony fotografii. Przez to staje się ona bardziej dostępna dla każdego człowieka. I mu bliższa. Bo okazuje się, że ten symbol, ten niedościgniony wzór, ta chodząca ikona, to po prostu człowiek.

Annie Leibovitz

Źródło: youtube.com/warnervod

Reżyseria: Barbara Leibovitz
Scenariusz: Barbara Leibovitz
Premiera: 12 października 2006 (świat)

Autor tekstu: Tomasz Merwiński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *