2019_04_23_293_kursy_286_afo_fot_Bartek_Matysiak
Nowości,  Prawo

Przekręt Miejskiego Urzędu Pracy w Kielcach

Kłamstwo, próba oszustwa i wyłudzenia, skandaliczne zapisy Miejskiego Urzędu Pracy w Kielcach

Z czym Wam się kojarzy Urząd Pracy? Z fachowym wsparciem? Z drobiazgowymi analizami beneficjentów dotacji? Z pewnością i zaufaniem państwowego urzędu?

Ta sprawa przeleżała w moim archiwum ponad rok. W okolicach stycznia 2016 roku zadzwoniła do mnie fotografka, która miała zaakceptowaną przez Urząd Pacy w Kielcach dotację do szkolenia fotograficznego. Szukała firmy realizującej szkolenie przez internet.

Byłem zaskoczony, że urząd dopuścił taką formę, bo do tej pory upierali się aby szkolenie było stacjonarne.

Wysłałem ofertę opiewającą na 2245 złotych i zawierającą 174 godziny nauki przez internet. Te kwoty nie są tajne. Wynikają z ogólnodostępnego cennika z mojej oferty. Po jakimś czasie, zadzwoniła do mnie pracownica z urzędu z informacją, że moja oferta została zaakceptowana. Wysłałem swoje dane do umowy. Zbliżał się nieuchronnie termin rozpoczęcia szkolenia, jednak nie otrzymałem umowy z urzędu pracy.

Umowa przyszła po czasie.

Przeczytałem umowę i zauważyłem jeden poważny błąd:

w zapisie o wynagrodzeniu widniały dwie kwoty, 2245zł i 1700zł. Po telefonie do urzędu, dowiedziałem się, że obowiązuje jednak niższa kwota, a różnicę powinna pokryć beneficjentka. Poprosiłem o sprawdzenie umowy przez prawnika, zweryfikowanie kwoty z ofertą i zapis jednej kwoty oraz ponownego przesłania umowy.

2017_04_14_przekret_urzad_pracy_w_kielcach_WYCINEK_800px

Urzędniczka była zbulwersowana. Jak to? Tyle setek firm podpisuje tę umowę, a ja mam wątpliwości. I co po tym? Nic. Cisza.

Skontaktowałem się z beneficjenką, która była zaskoczona, ponieważ usłyszała od urzędniczki, że p. Zduńczyk zrezygnował ze świadczenia usług. To było kłamstwo! Beneficjentka znała mnie od dawna i nie chciała szukać innych firm, bo ciężko było znaleźć firmę fotograficzną szkolącą przez internet w tak szerokim zakresie. I na tym się sprawa zakończyła.

Smutne wnioski

1. Urząd chciał mnie oszukać. Gdybym podpisał umowę, otrzymałbym niższą kwotę.
2. Urzędniczka skłamała, mówiąc, że zrezygnowałem ze świadczenia usług.
3. Próba wyłudzenia. Umowa przesłana była po czasie ustalonego rozpoczęcia szkolenia, co automatycznie skutkowało karą umowną potrącającą moje wynagrodzenie.
4. Skandaliczny zapis umożliwiający nie zapłacenie za szkolenie. Brak wypłaty w przypadku rezygnacji ze szkolenia beneficjenta.

I jeszcze kilka drobiazgów

1. Urząd nie przesłał mi treści umowy przed jej wysłaniem, co spowodowało całe zamieszanie.
2. W umowie zobowiązany byłem ubezpieczyć beneficjenta, mimo że uczestnik szkolił się u siebie w domu przed komputerem.
3. Konieczność zapewnienia warunków lokalowych uczestnikowi, mimo że szkolenie realizowane jest zdalnie.
4. Obowiązująca lista obecności z własnoręcznym podpisem mimo szkolenia przez internet.
5. Szeroki zakres wysokich kar umownych w stosunku do mnie. Brak kar umownych w sytuacji niewywiązania się urzędu.
6. Możliwość rozwiązania umowy w dowolnym momencie bez konsekwencji i płatność tylko za zrealizowany program.
7. Spory rozstrzyga sąd w Kaliszu. Gdybym chał pozwać urząd, obowiązuje sąd przynależny nie powodowi, wg obowiązującego praca, a pozwanemu.

Na koniec anegdota. Oto co znalazłem na stronie Miejskiego Urzędu Pracy w Kielcach: „Inspirujemy do samodzielnego i efektywnego poszukiwania zatrudnienia. W naszej bazie zarejestrowanych jest ponad

8.000 osób o bardzo różnych, także wysokich kwalifikacjach.

Pośrednicy pracy i doradcy zawodowi służą pomocą w doborze najlepszych kandydatów do pracy. Nasza kadra to grono wykwalifikowanych specjalistów w zakresie wypełniania misji przypisanej publicznym służbom zatrudnienia.” Jednym słowem profesjonalny urząd chwali się, że nie może znaleźć pracy dla 8000 bezrobotnych.

2017_04_14_przekret_urzad_pracy_w_kielcach_01_1900px2017_04_14_przekret_urzad_pracy_w_kielcach_02_1900px2017_04_14_przekret_urzad_pracy_w_kielcach_03_1900px2017_04_14_przekret_urzad_pracy_w_kielcach_04_1900px

Jakie są Wasze doświadczenia z urzędami pracy?

Zróbmy głosowanie. Kto jest za rozwiązaniem urzędów pracy, niech wpisze w komentarzu TAK. Kto jest przeciw, niech wpisze NIE.

Zdjęcie czołówkowe: pexels.com

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

11 komentarzy

  • Szymon Zduńczyk

    Mariusz (mbs), dziękuję za wielowątkowy wpis. Nie otrzymałem ze strony urzędu jednoznacznej odpowiedzi, którą kwotę otrzymałbym po wykonaniu zlecenia, mimo zdaje się czytelnego zapisu o wyższej kwocie. Jednak zapisy dotyczące niższej kwoty dofinansowania dotyczą osoby trzeciej. Jednak jest to umowa dwustronna. To po co mieszać? Zapis “Dofinansowanie przyznane przez Zamawiającego..” jest nieczytelny. Co to jest dofinansowanie i komu jest przyznane? Wykonawcy? Umowa przypomina mi umowę kredytową z bankiem zawartą przeze mnie w 2006 roku. Bank “dla bezpieczeństwa” wpisał tam co się dało. Umowa zawiera tyle niedozwolonych zapisów, że obecnie z łatwością takie umowy są unieważniane w sądzie.

  • mbs

    Bez względu na nazwę, nezbędne są firmy spełniające potrzeby osób poszukujących pracy, a za razem rejestrujące zarówno osoby bezrobotne, jak i zainteresowane zmianą pracy.
    Bardzo trafnym jest porównanie tych urzędów do PGR – nikt za nic nie odpowiada, pracownicy robią, co chcą wtedy kiedy chcą a dyrektor pełni rolę adwokata podległych mu nierobów, zatrudnionych na zasadach odmiennych od kryterium kwalifikacji.
    Ostatnią tezę doskonale udowadnia treść umowy o świadczenie na rzecz Urzędu internetowych usług szkolenia internetowego w określonym miejscu, ubezpieczeniem osoby szkolonej, zapewnienia warunków lokalowych i sprzętowych na czas szkolenia oraz
    prowadzenia protokołu i karty ocen, listy obecności, a także rejestru wydanych tej osobie zaświadczeń o ukończeniu kursu. „Zleceniobiorca zobowiązany jest również do ustalenia okoliczności i przyczyny zaistnienia wypadków przy pracy powstałych w związku ze szkoleniem oraz wypadków w drodze do lub z miejsca szkolenia oraz sporządzić kartę wypadku lub protokołu powypadkowego” – czyli np. opisać jak to internetowa kursantka idąc z kuchni w kierunku komputera potknęła się o kota i wylała kawę na klawiaturą, dotkliwie parząc kawisza z literką Q. Profesjonalizm umowy aż kipi profesjonalizmem osoby, która sporządziła tak kunsztowną umowę.
    Nie zauważam jednak chęci oszukania podmiotu szkolącego, gdyż otrzymał by pełną żądaną kwotę, jednakże płatność realizowana była by na zasadzie współpłacenia kursantki, co uważam za zasadne.
    Brak jednak jest w umowie treści mówiącej, że rozpoczęcie szkolenia po otrzymaniu i zaakceptowaniu umowy będzie “automatycznie skutkowało karą umowną potrącającą moje wynagrodzenie”. Natomiast podpis osoby szkolonej na “liście obecności” stosunkowo łatwo uzyskać w postaci listy i czasu logowań kursantki.
    Nie znalazłem także czegoś, określonego jako: “Skandaliczny zapis umożliwiający nie zapłacenie za szkolenie. Brak wypłaty w przypadku rezygnacji ze szkolenia beneficjenta”, gdyż par.4 pkt.9 nie przewiduje tego rodzaju restrykcji, a umowa mówi o ewentualnej odpłatności za wykonaną część szkolenia. Poza wytkniętymi powyżej ( nie wszystkimi ) ułomnościami umowy, tego rodzaju zastrzeżenie muszą mieć miejsce, gdyż nie trudno zorganizować kura dla 200 osób, które sprawnie zrezygnowały ze szkolenia, a następnie wziąć pełne wynagrodzenie za gotowość do udzielenia kursu.
    Urząd określił swoje wymagania i własne prawa, jak umiał, natomiast prawa szkolącego nie muszą być wymienione w umowie, albowiem chroni je Kodeks cywilny.
    Niestety tak już jest, że osoby posiadające kompetencje niższe od wymaganych, zasłaniają się nadmiernym formalizmem, który stosują z uwielbieniem, choć jego zasad zasad nijak nie są w stanie pojąć.
    Możemy jedynie dopominać się aby nasze podatki wydawane były rozsądnie, w tym na urzędników myślących i wykonujących swoją pracę zgodnie z potrzebami i etyką.

  • Adam

    Też jestem za. Kiedy sam miałem status osoby bezrobotnej, sam przekonałem się na własne oczy, że Urząd Pracy nie do końca pomaga w szukaniu pracy. Wysyłany byłem do wielu pracodawców, z których niektórzy okazywali się zwykłymi oszustami. Co do rozwoju, czy kursów, bywało różnie ale przeważnie jeżeli byłem zainteresowany jakimś szkoleniem, przeważnie słyszałem: “tego się nie da”, “tego nie prowadzimy”, “tamto to na własną rękę” itp. Pracę znalazłem po znajomości. Niestety, trwało to długo ale cieszę się, że póki co z urzędem pracy nie mam nic wspólnego 😀 .

  • Sid

    Nie urząd pracy, ale urząd bezrobocia – tak ta instytucja powinna się nazywać. Co tu się można łudzić, politycy celowo tworzą bezrobocie, tylko po to aby z nim walczyć (nieudolnie). Urząd pracy to tak jak kiedyś PGR. Nie wiadomo po co istnieje, a tyle tam kasy, że każdy może coś dla siebie chapnąć i to bezkarnie. I jeszcze jedno, za taką akcję w normalnym państwie ktoś powinien za to beknąć, czyż nie?

  • Emilia

    Tak! Jestem za likwidacją Urzędów Pracy. Urzędnicy sami się zatrudniają.Tyle pożytku…

  • Bartek

    Od dawna powtarzam, że Urzędy Pracy jedynie prowadzą statystykę osób u nich zarejestrowanych i nic poza tym. Wszelkie próby otrzymania od nich jakiegokolwiek wsparcia często kończą się niepowodzeniem. Kadra również jest tak wykwalifikowana, że w odniesieniu do jednego pytania, interesant jest odsyłany do kilku pokoi, w których otrzymuje różne, często sprzeczne ze sobą informacje. TAK, jestem za zlikwidowaniem Urzędów Pracy, albo chociaż ich modernizacją. Od prowadzenia statystyk jest inny Urząd. Jeżeli nie znajdzie się pracy we własnym zakresie, oni raczej też jej nie znajdą. Ze szkoleniami, zwłaszcza dla Urzędu “nietypowymi”, bo z poza ich standardowej listy, również są problemy, co zresztą zostało opisane w powyższym artykule.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *