Imprezy fotograficzne

Promocja albumu Renaty Dąbrowskiej

Fotoreporterka, laureatka wielu prestiżowych nagród w Polsce, z Gdańska Renata Dąbrowska, trzy lata temu wpadła na pewien pomysł. Postanowiła sfotografować sto kobiet o tym samym imieniu i nazwisku co sama autorka albumu.

29 listopada 2012 roku o godz. 18:00 udałem się na spotkanie oraz na promocje albumu „Ja, Renata Dąbrowska – 100 portretów” do Gdańskiej Galerii Fotografii Działu Muzeum Narodowego w Gdańsku.

 

 

 

 

 

 

 

Szymon Zduńczyk : O co chodzi z tą Renata Dąbrowską? O co chodzi w projekcie? „Ja, Renata Dąbrowska – 100 portretów”?

Renata Dąbrowska : Trzy lata temu zdecydowałam, że sfotografuję kobiety, które nazywają się tak samo jak ja. Wiedziałam, że zrobię 100 portretów i wiedziałam, że wydam z tymi fotografiami album. Zupełnie nie wiedziałam w jaki sposób to zrobię, ale wiedziałam, że do tego dojdzie. No i się udało. Trwało to trzy lata, ale jest album.

SZ.Z.: Album to jest coś, co fotograf może sobie wymarzyć. Pewnie na początku miałaś pewne obawy jak to zrobić, jak to wydać, zrealizować. Wiąże się to z dużymi kosztami itd.

Promocja albumu Renaty Dąbrowskiej w Gdańskiej Galerii Fotografii

R.D.: Tak fajnie, to jest fajna sprawa, jak można wydać album, ale jeszcze fajniejsza jest wtedy kiedy nie trzeba finansować całego wydania. Album od samego początku był zrealizowany i finansowany z moich środków. Dopiero na wydanie albumu dostałam stypendium miasta Gdańsk
i stypendium wojewody pomorskiego, oczywiście było jeszcze kilka sponsorów. Nigdy nie przypuszczałam, że jest tak trudno uzyskać pieniądze od sponsorów. Mimo wszystko nie było łatwo.

SZ.Z. : Tutaj na sali padło pytanie, czy stwierdzenie, które już wcześniej sobie zanotowałem. Jak zobaczyłem twoje zdjęcia skojarzyłem je z Zofią Rydet. Czy czujesz wieź z Zofią Rydet?

R.D. : Nie wiem czy to jest fajne abym to powtarzała, ale kiedyś jeden z profesorów powiedział, że jestem Zofią Rydet XXI wieku – to było bardzo fajne. Tylko Zofia Rydet była pierwsza, ona jest lepsza.

 

 

 

 

 

 

 

SZ.Z.: Ale te zdjęcia są bardzo dobre, chyba nie ma się czego wstydzić.

R.D. : Są ludzie którym się to podoba, są również tacy którzy uważają, że są to nudne zdjęcia na których stoi sobie pani na środku. Dla mnie te zdjęcia są fajne, a przede wszystkim realizacja tego projektu była niesamowitym przeżyciem i doświadczeniem. Nawet jeśli wyszedł album i komuś się nie podoba, to jakoś się tym nie przejmuje. Chciałam to zrobić, i zrobiłam a to, że teraz ludzie przychodzą na moje wystawy, spotkania, czy kupują albumy to jest strasznie miło, że tak jest.

SZ.Z.: Dostałaś teraz coś, czego nie oczekiwałaś na początku? Mówię tylko o tym kontekście, że było to dla ciebie przeżycie jadąc tam, spotykając się z różnymi ludźmi.


R.D. : Niesamowite przeżycie, naprawdę. Nie miałam świadomości, że to będzie taka niesamowita historia. Trzyletnia przygoda, która spowodowała, że czuję się dojrzalsza, mam większy dystans do świata i do siebie. Naprawdę oprócz tego, że teraz mogę sobie sprzedawać albumy i robić spotkania autorskie to realizacja tego projektu jest czymś najfajniejszym co mogło spotkać mnie w życiu. Chociaż nie mówię, że było łatwo, bo czasem było bardzo trudno, być może dlatego jest to tak wartościowe.

 

 

 

 

 

 

 

SZ.Z.: Masz ulubione perełki w tym swoim albumie?

R.D. : Tak, czasami są to zdjęcia, czasami są to kobiety. Renata Dąbrowska teraz już Prus z Lublina, nigdy jej nie zapomnę. Zresztą, żadnej z kobiet nie zapomnę, bo mam je w albumie i mam je w głowie. Czasami było tak, że spędziłam mniej czasu z konkretną Renatą, a jest bardzo fajne zdjęcie i to jest chyba ulubione, pani na niebieskiej ścianie z dziećmi.

SZ.Z.: Widziałem to zdjęcie, moje ulubione. Więc podsumujmy.


 

 

 

 

 

 

R.D. : To były trzy lata, 25 tyś. kilometrów, mnóstwo telefonów, satysfakcji, ludzi i mnóstwo zdjęć. Trochę łez, niesamowite doświadczenie. Nie wiedziałam co to jest kreda, co to jest grzbiet płaski i okrągły, nie miałam pojęcia, ale teraz już wiem. Wydałam swój album i strasznie jestem z tego dumna.

SZ.Z.: Na sali padło również pytanie odnośnie wyglądu polskich kobiet i wyglądu mieszkań.

 

 

 

 

 

 

 

R.D. : Dla mnie najważniejsze to są te Renaty, bo gdyby nie one, to nie miałabym powodu do zrobienia tego projektu. Gdyby te panie się nie zgodziły na fotografowanie, to nie byłoby tych zdjęć. Ja nie wiem czy coś jest ze smakiem czy nie. Mogę się czasem uśmiechnąć, czasem zdziwić, czasem nic nie powiedzieć. Ja tylko wzięłam aparat i to zdokumentowałam, sfotografowałam. W ogóle nie chciałam, ustawiać, mówić jak panie mają siedzieć, kreować, wyglądać w co mają się ubrać. Nie. Idę do kobiety, pytam i fotografuje.

 

 

 

 

 

 

 

SZ.Z. : Tego właśnie chcemy żebyś tak robiła, fotografowała coraz lepiej, miała coraz lepsze pomyły. Ten cykl jest bardzo dobry, genialny i prosty zresztą.

R.D. : Ja też tego chce. Tak, strasznie prosty.

SZ.Z.: Życzę ci sukcesów na wielu konkursach w Polsce i za granicą. Dobrych pomysłów, zdjęć. W szkolę się mówiło dobrego światła.

R.D. : I wzajemnie. Dziękuję.

SZ.Z.: Dziękuję.

 

 

 

 

 

 

Renata Dąbrowska (ur. 1983), od siedmiu lat współpracuje z Trójmiejskim oddziałem „Gazety Wyborczej”. Absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Laureatka polskich konkursów fotografii prasowej: Grand Press Foto, BZ WBK Press Foto oraz Gdańsk Press Foto. Zdjęcia, które robi można również oglądać na jej blogu.

Czy podobają Ci się zdjęcia Renaty Dąbrowskiej? Co sądzisz o tym projekcie? Zostaw komentarz pod spodem.

Jeden komentarz

  • Tomasz Warzyński

    Prostota i łagodność – dwie piękne cechy, które powodują, że zdjęcia Renat Renaty pozostają otwarte, pomimo zamknięcia albumu : ))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *