Recenzje

Henri Cartier-Bresson

Henri Cartier-Bresson. The Impassioned Eye

„Henri Cartier-Bresson. The Impassioned Eye” to nazwa ostatniego zarejestrowanego wywiadu z tytułowym artystą, a zrealizowanego na rok przed jego śmiercią. Nie jest więc to opowieść o charakterze żałobnym, choć nie można ukrywać, iż cechuje ją nostalgiczna retoryka. Bo taka jest właśnie podróż przez życie i doświadczenia Henriego Cartier-Bressona, ale i również podróż przez fotografię, świat i historię. Odległa wyprawa, w którą zabiera nas ze sobą ojciec. Prawdziwy ojciec fotoreportażu.

Henri Cartier Bresson

Źródło: youtube.com/PalmPictures, Fot. Henri Cartier-Bresson

Dokument ten to niezwykle pouczające studium przypadku, dzięki któremu niemal na żywym organizmie przyglądamy się trudnej sztuce fotoreportażu. Choć ta ostatnia bez wątpienia kieruje się jasno sprecyzowanymi zasadami: odpowiednią kompozycją, geometrią oraz ujęciem, ale również należytym rozłożeniem balastu pomiędzy te elementy, to jednak już pierwsze kroki w tej pełnej tęsknoty podróży udowadniają, że ewidentnie chodzi o coś więcej. To widać i słychać, gdyż swoimi wypowiedziami podkreśla to zarówno sam Henri Cartier-Bresson, jak i jego przyjaciele, którzy w tej wędrówce nam towarzyszą i na temat mistrza się wypowiadają. Przyglądając się bliżej dziełom artysty, można dość łatwo dojść do sedna sprawy, o co jeszcze tak właściwie tu chodzi.

Wszak obecne musi być to coś, co sprawi, że fotoreportaż będzie miał nie tylko sens, ale i… duchową głębię.

„Robienie zdjęć to dla mnie odkrywanie rytmu, linii oraz gradacji w rzeczywistości” – wyznaje Henri Cartier-Bresson. Jednak, jak również sam przyznaje: „Fotografia jest jak cięcie nożem, a malarstwo to medytacja”. Na tle tych kontrastowych rodzajów sztuki: dynamicznej i statycznej, widać coś więcej. Wszak w twórczości Henriego Cartier-Bressona dynamika ta ma dodatkowe, nie tylko głębsze, ale i na swój sposób kluczowe znaczenie. Nie tylko jako rozumienie błyskawicznego naciśnięcia spustu migawki w aparacie, lecz przede wszystkim zrobienie tego w najbardziej odpowiednim momencie. Wyczekując go cierpliwie, nierzadko przegapiając kilka dobrych sposobności, lecz ostatecznie łapiąc tę najlepszą. Tak, aby na fotografii uchwycony został ruch, dynamika, życie… rzeczywistość. I to właśnie czuje się w kadrach tej legendy obiektywu.

Jego dzieła żyją! Na nich toczy się historia!

Owszem, każdy z nas interpretuje ją inaczej, lecz bez wątpienia wszyscy ją w jakiś sposób dostrzegamy. I ich, tj. ludzi, którzy: dokądś biegną, intensywnie medytują, niedbale skaczą, głośno dyskutują, wyraźnie gestykulują, niemo kontemplują… Jednak nie zapominajmy, że fotoreportaż to nie tylko człowiek. To również przestrzeń, która wyraźnie odznacza się na fotografiach Henriego Cartiera-Bressona. Fotoreportaż to również głębia i kontrasty, które są tak bardzo charakterystyczne dla dzieł tego artysty. To widać również na rozległych pejzażach, na krajobrazach, które mimo zaklęcia ich w jednej klatce filmu, wciąż zdają się żyć. I nie ma znaczenia, czy chodzi o industrialną panoramę miasta, czy o widok na dzikie pustkowie. Mistrz wie, jak sprawić, by jego dzieła nie wyglądały na martwe i nieruchome.

Henri Cartier-Bresson

Źródło: youtube.com/PalmPictures, Fot. Henri Cartier-Bresson

Co ważne, Henri Cartier-Bresson udowadnia, że fotografia może obejść się bez rekwizytów i modeli. Może bez nich istnieć, nie tylko jałowo egzystować, ale wręcz istnieć jako odrębny dział tego gatunku sztuki. Jednak kiedy już pojawia się człowiek, to musi on być uchwycony bez skazy, jaką jest (chociażby podświadome!) pozowanie przez niego do zdjęcia. Dlatego fotograf musi posiadać dar to tego, by potrafić stać się jedynie elementem otoczenia, by sprawnie wtapiać się w środowisko, tak aby „model” zupełnie zatracił świadomość, że przebywa w  towarzystwie osoby, która może wycelować w niego obiektyw.

Henri Cartier Bresson

Źródło: youtube.com/PalmPictures, Fot. Henri Cartier-Bresson

„Henri Cartier-Bresson. The Impassioned Eye” to studium przypadku, które zachwyca osobowością artysty i kompozycjami jego dzieł. To opowieść o tym, jak powinno się chwytać momenty i zaklinać je w wieczność. Dynamiczne, pełne życia, ekspresji i intensywności momenty (Henri musiał pokochać te cechy, skoro za ich pomocą opisuje Meksyk, o którym opowiada z taką tęsknotą!). Ten dokument to także jedynie urywek szerszej rzeczywistości. To jest obraz… który warto obejrzeć. Nawet jeśli podobnych obrazów widziało się już dziesiątki.

Reżyseria: Heinz Bütler
Scenariusz: Heinz Bütler
Premiera: 2006 r

Autor: Tomasz Merwiński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *