2017_08_19_podstawy_fotografii_Warszawa_59_002
podstawy fotografii

Fatalne w skutkach czytanie instrukcji obsługi

Co robimy, gdy kupujemy nowy sprzęt elektroniczny? Czytamy ulotkę – skrót instrukcji obsługi i uruchamiamy sprzęt.
Działa? Działa! Więc po co nam więcej funkcji.
Ja też tak robię.

Co się później dzieje? Kiedy ochłoniemy, chcielibyśmy uruchomić pewną funkcję sprzętu, aby lepiej go wykorzystać i dostosować do swoich potrzeb.
Tu powstają schody. Zaczynamy robić po swojemu. Znamy się lepiej lub gorzej na obsłudze sprzętu elektronicznego i na zasadzie podobieństwa staramy się uaktywnić interesującą nas opcję. Producent zadbał jednak, aby nam się nie udało. W takich chwilach przeklinam dalekowschodnich inżynierów.

Pozostaje sięgnąć po książkę napisaną w kilkunastu językach lub częściej w e-książkę w PDF-fie. Kiedy już dogrzebiemy się do zakładki PL, czeka nas kolejna niespodzianka. Czytamy instrukcję postępowania punkt po punkcie i nic z tego nie rozumiemy lub nie wszystko idzie jak po maśle.
Znowu lecą przekleństwa, tętno szybuje do sprinterskich wartości. Zastanawiasz się wtedy: dlaczego ta instrukcja nie jest napisana jak instrukcja postępowania w razie utraty silnika i pikowania samolotu – czyli prosto i klarownie?

Dobra, mówisz sobie, na razie zostanę przy tym co mam, a następnym razem spróbuję ponownie na spokojnie.
Za drugim razem nie jest spokojnie, bo to już drugie nieudane podejście. Zrezygnowany wracasz do tego co masz, czyli do najprostszych funkcji. Zastanawiasz się kto Ci polecił tego producenta i jak mu się odwdzięczysz.

Podczas kolejnych podejść. Jesteś już mądrzejszy. Sięgasz najpierw do internetu. Przeglądasz forum /kurdę, co tam wypisują, co człowiek to opinia, a na końcu jak zwykle występuje awantura/, oglądasz filmy na Youtube /fajnie, ale autor filmu nacisnął coś czego nie widać i nie wiesz jak pójść dalej/, czytasz blogi /wiele jest kopią instrukcji obsługi/. Zdobyłeś trochę informacji, która pozwala Ci z trudem wywołać tę długo oczekiwaną funkcję.
No nareszcie! Po chwili radości następuje zasępienie: przecież tych funkcji jest od groma, a ja opanowałem tylko jedną.
Chyba każdy przeżył raz w życiu taki scenariusz.

Jeśli przemawia do Ciebie w głównej mierze wiedza przekazywana bezpośrednio i masz problemy ze swoim sprzętem – aparatem fotograficznym, to zapraszam na krótki, konkretny, jasno przekazany kurs podstaw fotografii w największych miastach w Polsce.
Osiągaj tętno maksymalne podczas biegu lub jazdy na rowerze, a nie przy lekturze instrukcji Twojego aparatu.
Szanuj swoje ciało i dostarczaj mu endorfiny /bieg/, a nie kortyzol /wkurzająca instrukcja/.
O tym szkoleniu pisałem wielokrotnie. Teraz jednak zmieniamy nieco zasady gry. Kursy będą się odbywały w Gdańsku ok. 4 razy do roku, a w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu 2 razy do roku. Zmniejszamy drastycznie częstość szkoleń.

Mamy jeszcze kilka miejsc na powakacyjny stacjonarny kurs podstaw fotografii w ten i przyszły weekend w Gdańsku, Krakowie i Wrocławiu.
PS Korzystaj z pięknej złotojesiennej pogody wolnego czasu aby pokonać opory techniczne i w końcu wykorzystać swój sprzęt na maksa!

Zdjęcie w czołówce: Kurs podstaw fotografii w Warszawie 19 sierpnia 2017.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *