Błędy w umowach fotograficznych cz.1
Najczęstsze błędy
w umowach fotografów
z kontrahentami cz.1
Na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku odbyła się konferencja online dla fotografów zawodowych „Tajemnice Sukcesu Fotografa 2.0”. Jednym z prelegentów była Weronika Bednarska, specjalistka w dziedzinie prawa autorskiego i praw osobistych.
Weronika jest współzałożycielką firmy zajmującej się usługami prawnymi – So in law. Podczas konferencji zdradziła nam, jakie są najczęstsze błędy popełniane przez fotografów w trakcie zawierania umów ze zleceniodawcami.
Szymon Zduńczyk: Jakie błędy najczęściej popełniają fotografowie, ludzie z branży kreatywnej w umowach z kontrahentami?
Weronika Bednarska: Błędy można podzielić na dwa rodzaje.
Błędy kardynalne, do których zaliczamy brak umowy. Drugi rodzaj to umowa, którą ktoś nam podesłał, bo wydawała się dobra.
Z taką umową często wiąże się często brak zrozumienia treści, które ona zawiera. Często są w niej punkty, które nijak mają się do rzeczywistości.
To są dwa podstawowe błędy. Jeden wynika z bezgranicznego zaufania do kontrahenta a drugi zaufania do tego, czym się dysponuje – a to może skończyć się tragicznie w różnym zakresie.
Dlatego bardzo ważne jest regulowanie wszystkich rzeczy tak, jakie powinny być, a nie tak, jak nam się wydaje, albo ktoś nam powiedział, że tak możemy zrobić. W przypadku większych zleceń warto jest skonsultować się z prawnikiem, a najlepiej zlecić prawnikowi stworzenie wzoru umowy dostosowanej do naszej działalności.
Trzeba brać pod uwagę to, co wiemy my, prawnicy. Co znamy z różnych problemów innych fotografów. Te doświadczenia możemy „włożyć” we wzory umów, które przygotowujemy dla naszych klientów.
Szymon Zduńczyk: Czyli pierwsza sprawa najważniejsza: umowa musi być.
Weronika Bednarska: Zdecydowanie tak. Ja rozumiem, że jak się jest z branży kreatywnej, to ta umowa na ogół jest takim wrzodem. Wszystko jest na wczoraj i tak dalej, więc
jeśli nie mamy możliwości podpisania umowy pisemnej, musimy zadbać o to, żeby wszystkie ustalenia były w mailach.
Mówię o tym klientom, którzy nie mają możliwości podpisania umowy pisemnej. Załóżmy, że klient jest z Gdańska, a realizacja będzie w Podbeskidziu. W ostatnim mailu należy napisać wszystkie najważniejsze elementy, które sobie poustalaliśmy: co do realizacji, wynagrodzenia, praw autorskich, pól eksploatacji i poprosić klienta o to, żeby w mailu zwrotnym potwierdził wszystkie ustalenia. To wtedy też jest umowa.
W takim przypadku nie musimy mieć bezwzględnie umowy w formie pisemnej pod rygorem nieważności – musimy mieć po prostu dowód na to, jakie były nasze ustalenia. Bo na ogół, kiedy coś się wysypuje, klient zaczyna się wykręcać, że to wszystko miało być inaczej, a fotografii miało być nie 50 a 150. Więc ważne jest to, żebyśmy mieli pisemne potwierdzenie, choćby mailowo.
Szymon Zduńczyk: To jest ważne, żeby ustalenia były napisane nie na tak zwaną gębę, bo jeden zapamięta tak, drugi tak…
Weronika Bednarska: Albo poprzekręca, co widać na sali sądowej, kiedy ktoś robi z siebie przysłowiowego głupa. I widać, że Ci ludzie doskonale pamiętają, co się stało, przecież rzadko kto ma aż taką demencję.
Często dochodzi do takiego konfliktu, że nie są w stanie w ogóle się pogodzić,
wtedy przychodzi nam z pomocą to, co sobie ustaliliśmy, kiedy się jeszcze lubiliśmy.
Pomyślałam, że dobrze byłoby wskazać czytelnikom najbardziej typowe błędy i problemy, najgorętsze punkty, które powinny w umowie być. Bardzo często tym, co nas najbardziej interesuje, jest nasze wynagrodzenie. Jeśli będziemy je mieli gdzieś zapisane, to już jesteśmy o krok dalej.
Warto, jeśli mamy możliwość napisania umowy pisemnej, lub ustalenia czegoś porządnie mailem, zastanowić się nad rzeczami, które naszym zdaniem są najbardziej problematyczne w branży kreatywnej. Chociaż w zasadzie wszystkie z nich są ważne, bo tak naprawdę każde z nich może stać się potencjalnym problemem.
Warto wskazać sobie, która ze stron odpowiada za kwestie organizacyjne.
Kto wynajmuje salę, kto ponosi koszty jakichś pozwoleń, angaż osób, które będą uwidocznione na fotografiach, a w związku z tym która ze stron odpowiada na uzyskanie zgód na korzystanie wizerunku, która ze stron ma pokryć koszty, a trzeba pamiętać, że one nie rzadko są naprawdę duże.
Warto oprócz tego ustalić sobie cały tryb realizacji tego dzieła.
Jak doskonale wiemy, praca fotografa nie kończy się na popstrykaniu 15 zdjęć, chociaż wielu klientów myśli,
że to tak właśnie wygląda. Jak ktoś ma dobry aparat, to może popstrykać, co za problem? W zależności od rodzaju tego zlecenia dopracować sobie kwestie związane z techniczną realizacją, czyli np. jeśli nie jest to jednorazowe wydarzenie dobrze jest wskazać, ile razy należałoby przyjechać na zdjęcia. Czy to ma być jeden dzień zdjęciowy czy pięć w różnych porach dnia?
Trzeba też ustalić sobie kto ma wybrać zdjęcia: czy to jest fotograf, czy klient dostaje 200 zdjęć,
z których ma sobie wybrać 20. Ile tych zdjęć ma być? Jak wiadomo inaczej wygląda zapłata czy Wasza praca, kiedy zdjęć ma być 10, a inaczej kiedy ma być ich 100. Czy zdjęcia mają podlegać obróbce, a jeśli tak, to jakiej. Czy klient ma dostać zdjęcia też w RAW-ach? W jaki sposób te zdjęcia mają być przekazane ? (…)
Zobacz także CZĘŚĆ 2.
Jeśli chcesz mieć pewność, że Twoja umowa fotograficzna jest bezkonfliktowa, zajrzyj do kursu BEZKONFLIKTOWA UMOWA Z KLIENTEM