2019_05_14_296_kursy_289_afo_fot_Agnieszka_Hunka_0001_1920px
Nowości,  Prawo

Błędy w umowach fotograficznych cz.2

Najczęstsze błędy
w umowach fotografów
z kontrahentami cz. 2

W poprzedniej części artykułu Weronika Bednarska w ramach internetowej konferencji dla fotografów zawodowych podpowiedziała nam, jakie są dwa kardynalne błędy, które popełniają fotografowie zawierając umowę z kontrahentem. W tej części dowiedzie się, jaka jest kwestia kluczowa, o której wielu fotografów zapomina i jak zabezpieczyć się przed niesłownym klientem.

Weronika Bednarska: Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na to, co jest bardzo, bardzo istotne a niezwykle często jest pomijane. Nawet dzisiaj siedziałam nad pozwem w tej sprawie –

kwestia kluczowa, czyli moment, w którym dzieło jest wykonane.

Bo jak doskonale wiecie wasza praca jest niesłuchanie subiektywna. Jeśli ktoś buduje dom i wstawia okna, nic nie przecieka i wszystko jest w porządku, to jest wykonana robota budowlana. W przypadku Waszej pracy ta praca może być zawsze niedoskonała. To zależy od subiektywnej akceptacji i subiektywnych poglądów naszego klienta dlatego warto zaznaczyć w umowie ilość poprawek, które klient może zgłosić. W tym momencie nawet jeśli ktoś dojdzie do tych 15 poprawek to będziecie wiedzieli, że nie będziecie tego robili do końca życia.

Niekiedy klienci są bardzo uparci, bo się boją, że nie dostaną tego co chcą, a nie wiedzą na co się zgadzają. Bo jeszcze nie widzieli tych zdjęć, prawda? Ja wtedy sugeruję, żeby był limit poprawek, żeby nie urabiać się do końca życia. I właśnie teraz z Marylą (współzałożycielka So in law — przyp. red.) mamy na tapecie taką niekończącą się historię.

Jest to bardzo trudne do wykazania przed sądem, że dzieło zostało zakończone i jest prawidłowe. 

Trzeba też zabezpieczyć sobie taką sytuację, co w momencie, kiedy klient przestaje się do nas odzywać. Czyli my wysyłamy do niego gotowy jakiś zestaw zdjęć po czym przez 2 miesiące nie mamy odzewu. I jesteśmy w rozkroku. Ani nie mamy potwierdzenia wykonania tego, co wykonaliśmy, ani nie możemy wystawić faktury. Nie możemy się rozliczyć i po dwóch miesiącach nagle ktoś się odzywa, nagle chce jakieś poprawki. Warto wtedy w takiej umowie zawrzeć postanowienie, że np. klient ma 3 dni na zgłoszenie poprawek od momentu wysłania zdjęć i po tym czasie, jeżeli się nie odezwie to jesteśmy uprawnieni do uznania, że

zdjęcia zostały zaakceptowane takie, jakie są i wtedy klient nie może nic zrobić.

Jeśli jest Ok i odezwie się po 5 dniach to możemy się zgodzić, ale to jest już nasza wola. Jednak, jeżeli ktoś będzie nas robił w konia, możemy takie postanowienie wykorzystać.

Jeżeli wynika to z charakteru danego zlecenia warto określić, do których etapów poprawki nie przysługują. Wyobrażam sobie, że jeżeli jest jakiś event, jakiś bieg no to nie da się tego powtórzyć, prawda? Nie da się tego eventu przeprowadzić jeszcze raz. Warto wskazać etapy, co do których nie ma możliwości wnoszenia poprawek, ewentualnie przy dużych realizacjach mówimy, że klient ma prawo być na miejscu wydarzenia z nami i weryfikować naszą pracę na bieżąco. Jeśli tego nie zrobi, to traci uprawnienia do zrobienia poprawek.

Chciałabym jeszcze szybciutko powiedzieć o sposobach zabezpieczenia swojej płatności. Można to zrobić w sposób praktyczny, czyli nie wysyłać klientowi pełnowartościowych zdjęć przed zapłatą. Może sobie wybrać zdjęcia np. na podstawie fotografii ze znakiem wodnym albo na poglądówkach. A jak zapłaci to przesłać pełnowartościowy materiał.

Warto (co często jest możliwe do dogadania z klientem) wziąć zadatek, a nie zaliczkę na wykonanie dzieła.

Zadatek jest bezzwrotny a zaliczka jest zwrotna.

Z tego zadatku oczywiście można sobie pokryć koszty jakiekolwiek związane z realizacją tego pierwszego etapu zlecenia. Tak jak mówię, najczęstszym popełnianym błędem jest przesłanie klientowi całości pełnowartościowej pracy, która potem znajduje się na stronie www, Facebooku, materiałach marketingowych a zapłaty nie ma i trzeba iść do sądu.

Jeszcze mogłabym powiedzieć o prawach autorskich, które też są bardzo ważne, ale kwestie z nimi związane — z licencjami, z przeniesieniem praw, przede wszystkim zabezpieczają interesy naszego klienta. Jeżeli chcemy być wobec niego fair, powinniśmy to też przewidzieć w naszej umowie, ale klient, jako osoba, która chce korzystać z naszych utworów, naszych fotografii musi zadbać o to, żeby tymi wszystkimi prawami autorskimi dysponować, Dlatego nie jest to ostatecznie tak bardzo ważne z punktu widzenia zabezpieczenia naszych interesów. Jeśli nie przeniesiemy praw autorskich albo nie udzielimy licencji, ktoś nie może z nimi nic robić, nawet jeśli za nie zapłaci – tak teoretycznie.

Szymon Zduńczyk: Ja powiem tylko jedną rzecz: stosuję absolutnie wszystko, co powiedziała Weronika, każde zdanie było tu niesłychanie ważne. Tu jest zawarte jakieś 80% umowy.

Ja dokładnie tak robię i nie mam problemu z klientami.

Przeczytaj CZĘŚĆ 1 tej rozmowy.

Jeśli chcesz mieć pewność, że Twoja umowa fotograficzna jest bezkonfliktowa, zajrzyj do kursu BEZKONFLIKTOWA UMOWA Z KLIENTEM

Zapisz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *