2018_07_17_wyroznione_zdjecie_257_kursy_250_afo_001
Nowości

Efekt Czarnobyla

Czarnobyl. Podróż w czasie

To były moje początki fotografowania. Rzuciłem się na głęboką wodę grożono mi śmiercią. W 2002 roku wybrałem się do Ukrainy przeprowadzić reportaż w 16 lat po katastrofie w Czarnobylu. Na początku myślałem tylko o zdjęciach. Potem powstał tekst. Do tej pory materiał nie był szeroko publikowany. Żadna z większych redakcji gazet i tygodników w Polsce nie była zainteresowana publikację reportażu. Dzisiaj mija kolejne 14 lat od tamtej wyprawy. Dziś również jest okrągła 30. rocznica tej straszliwej katastrofy. To co zobaczyłem i przeżyłem było szokujące. Nie taki obraz przekazywały polskie, zachodnie i rosyjskie media w tamtym czasie.

Efekt Czarnobyla
Katastrofa atomowej łodzi podwodnej Kursk czy odbijanie zakładników w Moskwie są tylko przykładami nieustannej polityki krwawej racji stanu Rosji i krajów jej podlegajacych. Pomimo że kraje Wspólnoty Niepodległych Państw są niezawisłe to model rzadzenia i interesy pochodzą od matki Rosji. Ten sam od wieków sposób traktowania człowieka jako jednostkę nic nie znaczącą w porównaniu z celem za jaki może być poświęcona. A cele jakie się pojawiały pochłaniały setki tysięcy ofiar.

Ten sposób myślenia zakorzeniony jest gdzieś głęboko w umysłach ludzi i czułem to zaraz po przekroczeniu wschodniej granicy na Bugu.

Ukraina jest niepodległym państwem chociaż jest taka grupa społeczeństwa o przekonaniu, że lepiej aby Rosja trzymała twardą ręką kraj niż ten miałby sam zostać bez kręgosłupa. Naród ten doświadczył owej twardej ręki nie mniej niż inne kraje pod wspólnym płaszczem WNP. 26 kwietnia 1986 roku rozegrał się tu kolejny dramat. Czwarty blok Czarnobylskiej elektrowni jądrowej w wyniku katastrofalnego błędu wyleciał niemal w powietrze. Do atmosfery uwolniły się promieniotwórcze pierwiastki. Radioaktywna chmura przemieszczała się i w miejscach gdzie spadł deszcz następowało skażenie gleby. Oprócz Portugalii i Hiszpanii wszystkie kraje eropejskie oraz znaczna część Azji w mniejszym lub większym stopniu ucierpiały z tego tytułu . Ten dramat trwa do dzisiaj, a na Ukrainie wspomina się o tym tylko przy kolejnej rocznicy katastrofy. Państwo jest konsekwentne w swoim działaniu. Dla ZSRR ilość ludzi, która mogła zginać przy ewakuacji i likwidacji szkód po wybuchu reaktora nie była istotna.

Należało za wszelką cenę zasypać dymiący wulkani udawać jakby nic się nie stało.

Przy „badaniach” zginęło wielu naukowców z Instytutu Atomowego im. Kurczatowa. Tak samo Ukraina po 1991 roku nie kwapi się aby zadośćuczynić lub chociaż zapewnić godziwe życie ludziom, którzy ucierpieli i nadal cierpią na skutek napromieniowania. Organizuje się wycieczki do Elektrowni w Czarnobylu (która jest de facto w Prypiati) za kilkaset dolarów za pośrednictwem Kijowskiego Urzędu Radiacyjnego, które wydaje zezwolenie na wjazd do zony, założone jest muzeum Czarnobyla a nie ma oficjalnych statystyk, które wykazałby ile jest poszkodowanych. ONZ podaje 30 osób(!) natomiast przy samej likwidacji pracowało 1 mln osób cywilnych i taka sama ilość oddziałów NKWD.

Woronow trzyma w rękach historię swojej choroby

Woronow trzyma w rękach historię swojej choroby. Fot. Szymon Zduńczyk

Władimir Woronow ma numer 15846. Pracował przy likwidacji przez ponad 5 tygodni począwszy od marca 1987 roku jako kierowca. Trafił tam kilka dni po awarii ściągnięty siłą. Kiedy miał 51 lat urodziła mu się córka. Po powrocie z Czarnobyla nie miałby już takiego szczęścia. Choroba popromienna przeważnie powoduje bezpłodność. Woronow był jedynym żywicielem rodziny. Na nic zdały tłumaczenia. „Stary już jesteś, to pojedziesz” – stwierdziły tamtejsze władze. Dziś leczy się w Klinice Radiologicznej w Kijowie. Ma nadciśnienie, chore nogi, tarczycę; zostały mu tylko dwa zęby. Przez 16 lat lekarze wmawiali mu, że to nie przez Czarnobyl chociaż posiada status likwidatora. W tym roku zredukowano mu rentę do 141 hrywni (około 120 zł) a musi przecież nadal się leczyć i utrzymywać rodzinę. Woronow pokazuje mi historię swojej choroby. Na tej kilkuset stronicowej książce zapisane są jego losy tułania się po klinikach, szpitalach i sanatoriach.

 Nie wierzy, że kiedykolwiek powróci do zdrowia.

Klinika należy do Centrum Radiologicznego, którym kieruje profesor Władimir Grigoriewicz za razem szef instytutu naukowego. Na tablicy prezentacyjnej pokazane są dokonania i sukcesy instytutu a także statystyka śmiertelności ludzi z której wynika, że wzrosła ona obecnie dwukrotnie w stosunku do lat osiemdziesiątych. W Polsce również zanotowano wzrost zachorowań na raka, śmiertelności noworodków oraz patologii po 1986 roku. Szczególnie zaś można było odczuć wzrost zachorowań na tarczycę a problem ten dotyczył głównie kobiet.

Klinika

Widok na klinikę radiologiczną w Kijowie. Tablica solidarności powodzian z Florencji z mieszkańcami Czarnobyla. Fot. Szymon Zduńczyk

Klinika jest poligonem doświadczalnym do testowania nowych leków na pacjentach. Leczą się tam likwidatorzy oraz ludzie cały czas napływający z terenów skażonych. Na tablicy wisiał także jeszcze jeden wykres z którego wynika, że kadra naukowa zwiększyła się kilkukrotnie. Badania te są cenne przede wszystkim dla krajów wysoko rozwiniętych. Ściśle określona zależność dawka pochłonięta – skutek, umożliwiająca dokładne opracowanie danych jest niezwykle cenna dla zainteresowanych. Taki proceder nazywany jest współpraca zagraniczną. Nie brakuje tam pamiątkowych zdjęć z wizyt Japończyków czy Amerykanów. Odbywa się to kosztem pacjentów i ludzi zamieszkałych obszar skażony.

Klinika Czarnobyl

Pobyt w szpitalu. Od lewej Woronow, Sielezniewowie. Fot. Szymon Zduńczyk.

Sielezniewowa przebywa w klinice w jednym pokoju ze swoim synem i Włdimirem Woronowem. – W dwa lata po awarii zachorowałam na tarczycę – mówi – Musiałam się wyprowadzić z rodzinnego Korostenia, zostawić matkę, która nie chciała opuszczać domu. Jutro wyjeżdżam do Odessy, tam mieszka i pracuje mój mąż Witalij. Jej syn studiuje ale ciągle brakuje im pieniędzy.

Większość pensji wydają na leczenie.

Do kliniki przybywają coraz to nowi chorzy. Starsza kobieta z zawiązaną chustką na głowie pyta portiera gdzie znajduje się przychodnia. Dostała skierowanie na badania od miejscowego lekarza. Pochodzi z wioski niedaleko Poliskie. Poziom skażenia jest taki sam jak w samym Czarnobylu. Norma przekroczona jest około 400 razy dla ludności cywilnej, a pomimo to ludzie nadal tam żyją. Na mapach zaznaczony jest czerwona linią obszar do którego należy także ta wieś. Na legendzie wyjaśnienie: „Czarnobyl strefa zagrożenia po awarii”. Nie podano jednak jakie to zagrożenie, jaki ma charakter i jak się przed nim chronić. Nie jest to jednak zona – obszar wyznaczony okręgiem o promieniu 30 km od miejsca eksplozji elektrowni. Zasięg i kształt zony nie jest niczym uzasadnione. Za to w pokoju ordynatora oddziału dla dorosłych wisi mapa wielkości 3 na 4 metry. Odczytuje z niej: skażenie (aktywność właściwa) dla Sarnowiczi 15 Ci/km2.

To o wiele za dużo.

Sarnowiczi to wioska oddalona o 25 km od Korostenia i 150 km od Kijowa. Z Korostenia do wioski Sarnowiczi przyjechałem taksówką. Autobusy kursowały tam może dwa razy dziennie. Skażenie cezem Ce-137 okolic Sarnowiczi przekracza od kilku do 150 razy dopuszczalną normę. Natomiast to nie wszystkie pierwiastki promieniotwórcze jakie skaziły ta ziemię. Skutki promieniowania pochodza od sumy wszystkich promieniowań częściowych danego izotopu. Życie toczy się tu normalnym torem. Na polach wypasane jest bydło, a mleko skupowane w zlewniach. Irina Władimirowna dziś ma 78 lat. Od 25 lat pracuje w takiej zlewni, którą jest drewniana szopa o wymiarach 2 na 3 metry. Zmywa kanki po mleku i odstawia na półkę. Transport z mlekiem odjechał do pobliskiego Korostenia. Przetwory z mleka trafiają na kijowskie rynki i bazary.

Przy drodze stoi prawdopodobnie sołtys z jeszcze jednym kolegą. Sołtysowi nie spodobał się fakt, że sfotografowałem jego i mieszkańców wioski. Daje znak taksówkarzowi. Taksówkarz daje gazu i unikamy opresji. Nie, nic takiego się nie dzieje. Taksówkarz zatrzymuje się grzecznie. Otwieram okno.

Podchodzi do i grozi, że mnie „ubije” jak nie rozświetlę filmu.

Negocjacje nie dają żadnych efektów. Wolę nie ryzykować – oddaje mu film ale jakiś inny, mało ważny. Wieśniak miażdży kasetę filmu gumakami, uśmiecha się złotymi zębami i odchodzi. Nikt z rodziny i znajomych nie wiedział gdzie dokładnie jadę. Mógł być to dla mnie ostatni naświetlony film w życiu. Nawet kartki pocztowe nie dotarły do mojego domu rodzinnego.

Zona to obszar o promieniu 30 km od Czarnobyla – mówi Anna Korolewska dyrektor Muzeum Narodowego „Czarnobyl”. Nadal żyje tam 6% ludności zamieszkałej przed katastrofą, która została na własne życzenie. Natomiast poza zoną na terenach skażonych wielkości polskiego województwa nadal żyją ludzie. Utworzenie zony było tylko symboliką, postawieniem umownej granicy, by można było powiedzieć: No przecież ewakuowaliśmy ludność, posprzątaliśmy po katastrofie i wybudowaliśmy sarkofag – za późno utworzoną osłonę reaktora. Nie jest to jednak rozwiązanie, co najwyżej zasypanie ognia mokrym drewnem. Konstrukcja sarkofagu zaczyna pękać, a przecież reaktor „dogasa” kilkadziesiąt lat. Braki w sarkofagu sięgają 5 tyś. m2 (to wielkość boiska piłkarskiego). Dzisiaj koło elektrowni rośnie krótko przystrzyżona trawa, wybudowane są nowe budynki, jest czysto i schludnie. Odbyło się to kosztem wielu tysięcy ludzi, którzy sprzątali to radioaktywne gruzowisko. Powszechny był widok biegających Ukraińców z łopatami rozgarniających resztki prętów paliwowych. W muzeum odtwarzane są dla wycieczek urywki nagrań wideo, które pokazują pracę przy porządkowaniu reaktora. Przez tunel wykopany w ziemi wychodzą na powierzchnię ludzie by bez żadnych zabezpieczeń odgarniać gruz. Wizerunki wielu z nich wiszą w muzeum Czarnobyla.

Setki zginęło prawie od razu przyjąwszy śmiertelną dawkę promieniowania jonizującego. Większość z nich to strażacy którzy gasili pożar IV bloku elektrowni, a także ludzie pracujący przybudowie sarkofagu.

W Specjalistycznej Placówce Radiacyjnej pod Kijowem przebywają dzieci na rekonwalescencji. Placówkę tę w części z domu dziecka zamieniono po katastrofie na sanatorium. – Nie ma tu dzieci z patologiami – mówi dyżurny lekarz – one są normalne. Pokazuje mi salę telewizyjna, w której dzieci oglądają film. Pochodzą z okolicznych miast i wsi a niekiedy z samego Kijowa. Przyjmują mimo to lekarstwa.

Tereny na który spadł radioaktywny deszcz sądząc po czasie połowicznego rozpadu są skażone na wieki. A obszar na Ukrainie to zaledwie 30% całości. Znaczna część znajduje się na Białorusi i Rosji. Zestrzelona chmura nie mogła przecież dosięgnąć Moskwy. Płacic za to będą przyszłe pokolenia. Między innymi za to, ponieważ awarii atomowych zanotowano na terenach byłego ZSRR kilkanaście, chociażby ostatnia III stopnia (ta w Czarnobylu była VII stopnia) w 1992 roku w Sosnowym Borze 100 km od Petersburga. Informacje o awarii pierwsi podali Finowie.

 Reakcja władz ta sama: utajnić, sfałszować, nie dopuścić do przedostania się informacji poza kraj, w razie co zmylić trop.

Katastrofa atomowej łodzi podwodnego Kursk nie była pierwszą ale chyba najgłośniejszą. Jak podaje Neptun Papers z 1990 roku ZSRR posiadało 380 atomowych łodzi podwodnych na 579 wszystkich na całym świecie. Na pewno jest ich o kilkanaście mniej bo tyle było awarii, z różnym skutkiem. A co z resztą łodzi? A co z pozostałymi 13 elektrowniami atomowymi na terenie Ukrainy? Wiemy czego się spodziewać więc nie oczekujmy zbyt wiele. Krwawa władza nie ugnie się pod żadną presją jeżeli wchodzi w grę „dobro” państwa.

Nikołaj Sergiejewicz – uczestnik kryzysu karaibskiego (kubańskiego) w 1962. Do 1969 służył w wojskach radzieckich na Kubie. W 40 lat po niedoszłej wojnie atomowej otrzymuje pamiątkową książkę opisującą tamte wydarzenia oraz fotografię swojego generała. W 1986r. wezwany do robót przy likwidacji skutków awarii w Czarnobylu. Pracował w pierwszy dzień po awarii. Leczy się blisko 16 lat i ma nadzieje na wyzdrowienie. Lekarze mówią, że jego stan polepsza się i „niedługo” wróci do zdrowia. Kolejnymi etapami choroby popromiennej są: rozwój, szczyt i wyzdrowienie albo śmierć.

Antonina Jaworska

Antonina Jaworska. Fot. Szymon Zduńczyk

Antonina Jaworska – córka polskiej dziennikarki – posiada status dziecka czarnobylskiego (urodzonego przed 1986r.). Żeby otrzymać odszkodowanie lub rentę musiałaby udowodnić, że uszczerbek na zdrowiu spowodowała katastrofa w Czarnobylu. Matka zabiera ja z Kijowa do Polski gdy tylko dowiaduje się o awarii.

Sielezniewowie – (matka i syn) matka w 2 lata po wypadku czarnobylskim opuszcza rodzinny Korosteń (150 km od Czarnobyla i od Kijowa). Powód – chora tarczyca. Choruje również jej syn. Studiuje, bo ma nadzieję, że gdy wyzdrowieje znajdzie dobrą pracę. Wyjeżdżają do Odessy. Tam pracuje Witalij – mąż. Jej matka została w Korosteniu. Nie chce zmieniać zamieszkania. Jest na to za stara. Woli mieszkać na skażonej ale swojej ziemi.

Życiorys Woronowa Władimira Nikołajewicza

Ja Woronow Władimir Nikołajewicz, urodzony 8 marca 1937r. zamieszkały w Lisyczańsku, okręg Ługańsk, na ulicy Kalinina /usunięte przez redakcję/ zostałem skierowany do likwidacji awarii w Czarnobylu gdzie pracowałem jako kierowca od 5 maja 1986r. do 27 grudnia 1987r. 2 grudnia 1986r. urodziła nam się córka Olga dlatego nie zgodziłem sie na wyjazd ale Lisyczański Urząd AEC siłą zabrał mnie do pracy. Po powrocie z Czarnobyla poczułem się źle: silnie bolała mnie głowa, leciała krew z nosa, zaczęły wypadać zęby, podwyższyło się ciśnienie. Z początku ukrywałem to ponieważ bałem się, że zwolnią mnie z pracy a przecież musiałem karmić małe dziecko.

1 kwietnia 1991r. (zaświadczenie nr 155708) przyznano mi rentę jako uczestnikowi likwidacji w wysokości 334,05 rubli, którą dostawałem przez 6 miesięcy. 1 października 1991r. zwiększono ją do 369,45 rubli lecz nie dostawałem ją w takim wymiarze i czasie; płacili mi po 50-70 rubli w różnych terminach. Zwracałem się do różnych urzędów ale nikt nie powiedział mi dlaczego nie dostaję 369,45 rubli tak jak mi się należało.

1 stycznia 2002r. ustalili wysokość nowej renty na 141,90 hrywni + 5,97 hrywni jak dla czarnobylca i 19,91 hrywni na córkę. Jestem inwalidą II grupy a lekarze twierdzą, że to nie jest związane z Czarnobylem. Muszę leczyć sie i utrzymywać córkę. Po zapłaceniu opłat komunalnych zostają mi pieniądze zaledwie w połowie pokrywające zapotrzebowanie na 1 członka rodziny. Do czasu wyjazdu byłem absolutnie zdrowy, nic mi nie dolegało. Kiedy wróciłem zostałem inwalidą. Proszę o odnowienie pensji do wymiaru z 1991r. jako dla uczestnika likwidacji awarii w Czarnobylskim AES.

Zdjęcia Muzeum w Czarnobylu

Zdjęcia z Muzeum Czarnobyla w Kijowie. Fot. Szymon Zduńczyk

zdjęcia z Muzeum

Zdjęcia z Muzeum Czarnobyla w Kijowie. Fot. Szymon Zduńczyk

Zdjęcia z Muzeum w Czarnobylu

Zdjęcia z Muzeum Czarnobyla w Kijowie. Fot. Szymon Zduńczyk

zdjęcia z Muzeum w Czarnobylu

Zdjęcia z Muzeum Czarnobyla w Kijowie. Fot. Szymon Zduńczyk

zdjęcia Muzeum z Czarnobylu

Zdjęcia z Muzeum Czarnobyla w Kijowie. Fot. Szymon Zduńczyk

Poniżej znajduje się wizualne przedstawienie mapy skażenia. Czerwoną kropką jest oznaczona miejscowość Sarnovychi.

Zapisz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *